// Rozstania / Cholera, tak chciałabym się z ciebie wyleczyć...

Rozstania

relacje damsko-męskie, rozstania, powroty
Cholera, tak chciałabym się z ciebie wyleczyć...

Wiem, że czas wyrzeźbił już przepaść pomiędzy twoim sercem i moim, ale ja ciągle się z ciebie nie wyleczyłam.
Był czas, kiedy deklarowałam wręcz, że nasza miłość wypaliła się i nie pozostał po niej kamień na kamieniu. Obróciła się w drobny pył.
Głosiłam wszem i wobec, jaki jesteś zły, ile strasznych rzeczy nawyczyniałeś w moim życiu. Próbowałam zniszczyć piękny obrazek naszego związku, jaki nosiłam w głębi serca. 

Do momentu, kiedy nie zrozumiałam, że słowa wykrzykiwane przez nas najgłośniej i w złości zazwyczaj są nieprawdziwe.
Ośmielamy się je wypowiadać głośno i powtarzać z nadzieją, że sami w nie uwierzymy. Kłamstwo powtarzane wielokrotnie staj się prawdą. Prawda jest jednak taka, że ciągle się z ciebie nie wyleczyłam i nie wiem, czy kiedykolwiek mi się to uda. Potraktowałam moje uczucia do ciebie jak problem, który trzeba rozwiązać. Wiesz, może to śmieszne, ale próbowałam spakować je do starej walizki, zamknąć na cztery spusty i wyrzucić do rzeki, aby popłynęły do morza i przepadły gdzieś w jego przepastnych otchłaniach. Ale sztorm niestety powodował, że ta walizka wracała na brzeg, a wspomnienia ożywały jak pod wpływem dotyku twoich ciepłych dłoni.
Próbowałam zastąpić cię oczami i ciałami innych. Ci mężczyźni chcieli być ze mną w miejscach, w których chciałam widzieć ciebie. W końcu stawali się cieniami samych siebie, na które nawet nie chciałam patrzeć. 

Kłamstwa… kłamstwa, kłamstwa… Okłamywałam samą siebie.
Rozebrałam na części każdy, najmniejszy kawałek ciebie, próbując dostarczyć sobie argumenty, że nigdy do siebie nie pasowaliśmy. I tak nie wytrzymalibyśmy ze sobą dłużej, a to uczucie w ogóle było głupie i bez sensu. Poniekąd racja, ale gdzieś tam podświadomie zastanawiałam się, “co byłoby gdyby”. A potem te wieczory bez ciebie, patrzenie na księżyc i ta twoja twarz, która zawsze tam widniała. Marzyłam o tym, aby znowu znaleźć się w twych męskich, silnych ramionach… Wbrew wszystkiemu: światu, samej sobie i zdrowemu rozsądkowi…
Próbowałam uciec od ciebie na sto różnych sposobów, po to tylko, by ciągle wracać na tą stację, gdzie mogłam ciebie spotkać. Właściwie zawsze licząc na to, że cię tam spotkam. 

Problem w tym, że ja nie tylko chciałabym się z ciebie wyleczyć. Ja wolałabym cię nigdy nie spotkać.
Gdybym tylko wiedziała na początku naszej znajomości, że rzeczą niemożliwą jest zapomnieć o tobie. Wymazać cię z pamięci… Cofnąć czas…. Obydwoje wiemy, że naprawdę tak nie myślę, a te gorzkie słowa wypowiadam dlatego, że jestem zła na siebie, że żaden facet mi się nie podoba.

Jesteś i będziesz częścią mojego serca tak długo, jak długo będę żyła z twoim duchem.
Obydwoje wiemy, że cię kocham, ale sama nie potrafię nazwać tej miłości. Wiem jedno: Z tobą jest inaczej. Nigdy nie będę w stanie określić tego lepiej. Wytłumaczyć na czym polega to "lepiej"… To tak dużo rzeczy… Poprzestańmy na tym, że lepiej… Szczerze, jestem kompletnie pogubiona i nie wiem, jaki powinien być mój następny krok. Nie posiadam żadnej broni, aby walczyć przeciwko tobie. Ty ciągle burzysz mury, które buduję każdego dnia, aby odgrodzić się od ciebie. Może tego nigdy nie potrzebowałeś i nie potrzebujesz. To ja siedzę z moimi uczuciami uderzającymi jak fale o brzeg morza…. Przypływają i odpływają… Przypływają i odpływają… Marzy mi się, że pewnego dnia odpłyniemy razem…. Nieważne, czy to możliwe, czy nie. Te fale wydają się być silniejsze i silniejsze…


Mój umysł doskonale zna sytuację i mówi jedno, niestety serce nie chce słuchać i nie pozwala mi zapomnieć o tobie. Ironia sytuacji polega na tym, że inni wydają się doskonale to rozumieć. Ale wiesz, to jak z wierzchołkiem góry lodowej, widzą tylko szczyt, a nie całość obrazu. Zresztą tak łatwo jest oceniać innych, doradzać, wyciągać wnioski, oceniać…Zawsze obydwoje więcej zatrzymywaliśmy dla siebie, aniżeli dzieliliśmy z innymi. Jestem z tego dumna, ponieważ lubię mieć dla siebie te najważniejsze wydarzenia z mojego życia. Moje życie to moja tajemnica, która pozwala innym namalować mnie kolorami ich niezrozumienia. To niczego nie zmienia.

Ani ilości popełnianych przez nas błędów, ani tego, co jest teraz, nawet jeśli każdy z nas tkwi jedną nogą w tym, co było.

Zastanawiam się, czy jest jakiś tajemny sposób, aby wyleczyć się z ciebie i zapomnieć o tobie raz na zawsze.
I kiedy szepczę te słowa sama do siebie, czuję jak moje serce chce wyskoczyć z klatki piersiowej, kręci mi się w głowie, przez którą przelatuje: “Nie, nie chcesz…”
Może prawda tkwi gdzieś głęboko w miejscu, które chcę spalić i o którym chcę zapomnieć.

Prawda jest taka, że nasza historia nie może się po prostu tak sobie skończyć.
Czasami rzeczy mogą powrócić. Muszą tylko zatoczyć krąg. Czasami, jeśli jesteśmy szczęśliwcami życie może przynieść rozwiązania, których nigdy nie oczekiwalibyśmy, albo takie, o jakich nie myśleliśmy, że są możliwe. Przecież nie wiemy, co przyniesie jutro, pojutrze, następny miesiąc lub rok. Jedna rzecz, którą wiem jest to to, że nikt z nas nie zamknął drzwi ostatecznie. Może ze względu na wzajemny szacunek i troskę, aby nie zranić drugiej osoby. A może dlatego, że chcieliśmy sobie zostawić możliwość powrotu… W jakiejś przyszłości, bliżej nie znanej.

Właściwie nigdy nie mieliśmy prawdziwego początku, jak więc mielibyśmy mieć prawdziwy koniec?
I może właśnie dlatego nie mogę zapomnieć o tobie… Pewnie jestem w błędzie, ale coś mi mówi, że może trochę cię to denerwuje, ale lubisz to miejsce, jakie masz w moim sercu. I nawet nie dopuszczasz myśli, że mógłby je zająć inny mężczyzna…. Ty cholerny dupku, zawsze pewny siebie! Wiesz, co? Masz rację. Tak szybko się to nie zdarzy.

Choć chciałabym zapomnieć o tobie, ty ciągle we mnie jesteś i wchodzisz w moją skórę głębiej i głębiej.
Nawet czas nie był w stanie zmniejszyć tej magnetycznej więzi pomiędzy nami, naszymi ustami…. Choć nie wiem, czy kiedykolwiek jeszcze będziemy mieli możliwość powtórzenia którejkolwiek z rzeczy, jakie robiliśmy razem. Bardzo bym tego chciała.
Liczę na to, że w końcu zaświeci dla mnie słońce. I moja niezdolność wyleczenia się z ciebie nabierze jakiegoś sensu.

A może prawda jest taka, że ja wcale nie chcę zapomnieć o Tobie…

 

Lubisz ten materiał? Podziel się nim ze znajomymi:

Podobne artykuły

Odwiedź nas na Facebooku