// Rozstania / Najprawdziwsza prawda o rozstaniach i o tym, jak przez nie przejść

Rozstania

rozstanie, cierpienie, co zrobić po rozstaniu
Najprawdziwsza prawda o rozstaniach i o tym, jak przez nie przejść

Rozstania są zazwyczaj trudne i bolesne, jeśli nie dla dwóch stron, to przynajmniej dla jednej. To przewodni temat scenariuszy filmowych, tekstów piosenek oraz wierszy. Krążą wokół nas, ale my przekonani jesteśmy, że nas nie dotkną. Do momentu, kiedy nie zawitają w naszym życiu… Ktoś kiedyś powiedział, że „łzy krążą w powietrzu”, a według mnie „rozstania krążą w powietrzu” i powodują te łzy. Ktoś płacze, bo go porzucono, ktoś inny jest szczęśliwy, bo właśnie się zakochał. Dzisiaj operacja na twoim złamanym rozstaniem sercu. Obalimy wszystkie poradnikowe mity dotyczące rozstań i nie będziemy Ci dawać mądrych rad. Raczej pokażemy, jak to jest, gdy nagle ktoś nas rzuci, a dla nas nastąpi chwilowy koniec świata.

Przypomnij sobie swoje ostatnie rozstanie. Pierwszy etap jest zawsze taki sam u każdego:  „niedowierzanie”. Jak to? Nie mógł, nie mogła odejść… Ta miłość miała trwać zawsze. Z tym „zawsze” różnie bywa i często zbyt szybko się kończy. Później wszechogarniający smutek i najlepszy przyjaciel w tej chwili goryczy: butelka wina. Siedzisz samotnie w pokoju, zalewasz się łzami i pijesz, aby zapomnieć, zapomnieć jak najszybciej. Tak jakby każdy kolejny kieliszek wina był gumką myszką wymazującą łączącą was przeszłość. Wyobrażasz sobie, że najtrudniejsze są tylko te chwile zaraz po rozstaniu. Stare powiedzenie mówi, że „czas leczy rany”, ale rana po odejściu ukochanej bądź ukochanego to raczej dół jak po wybuchu bomby. Jej tak szybko wyleczyć się nie da. Zaczynają nachodzić cię na przemian fale względnej normalności i smutku, który sprawia, że odechciewa ci się żyć. Twoje serce odczuwa wręcz fizyczny ból, gdyż nieustannie przyspiesza i zwalnia, co jest spowodowane natłokiem negatywnych myśli i emocjonalnej burzy, z którą zmaga się ciało. Możesz odczuwać bolesny ucisk w klatce piersiowej. Umysł też nie funkcjonuje normalnie. Siedzisz otępiała jak zombie, nic do ciebie nie dociera. Generalnie na ziemi pozostaje tylko twoje ciało, duszę straciłaś. Nie wiesz, na jak długo.

Pamiętasz jak trudno było zrozumieć znajomych, którzy przeżywali rozstania? Potrafiłaś podejść bardzo pragmatycznie do tematu… ”Rzucił cię? A to drań – nareszcie go nie ma”. Dziwiłaś się, że cierpiąca strona tak rozpaczała, bo przecież za kim? Za, w twojej opinii, draniem??? Rozstanie zawsze było dla ciebie możliwością zakończenia czegoś kiepskiego i wskoczenia dwa poziomy wyżej, czyli szansą na znalezienie kogoś inteligentniejszego, bogatszego, czulszego itp.  Do tego momentu…  Przyjaciółkom dawałaś dobre rady: miesiąc na wypłakanie się, krótki czas żałoby i rozpoczęcie poszukiwań Pana Lepszego Od Poprzednika.

Teraz uświadomiłaś sobie, że te rady są głupie. Jak można powiedzieć do kogoś, komu prawie umarła bliska osoba: „Świat się na nim nie kończy”. „Tak miało być”. „Niedługo znajdziesz kogoś lepszego”.” On na ciebie nie zasługiwał”. Przecież twój świat właśnie się zawalił. W tym momencie potrzebni są ci ludzie znajdujący się w podobnej sytuacji, bo tylko tacy mogą podzielić twój ból. Zdecydowanie nie przyjaciele, którzy powtarzają jak mantrę: „ Rozstania są najgorsze. Potrzebujesz roku, aby powrócić do normalności”. Dziękujesz za rady, ale one cię jeszcze bardziej dołują… Doskonale ujął to Edward Stachura: „ A kiedy ona cię kochać przes­ta­nie, zo­baczysz noc w środ­ku dnia, czar­ne niebo za­miast gwiazd, zo­baczysz wszys­tko to sa­mo, co ja”.

To rozstanie spowodowało, że stajesz się żenująca wersją siebie samej. Zawsze lubiłaś trzymać dla siebie swą prywatność, a tu nagle jesteś uczuciową ekshibicjonistką. W każdej rozmowie powoli schodzisz na jego temat, jaki jest, jak wiele wspólnych chwil was łączyło,  jak za nim tęsknisz. Barman z pobliskiej knajpy wie więcej o waszym rozstaniu, niż w normalnych warunkach o waszym związku wiedziałaby twoja rodzina. Słuchasz rad przypadkowych ludzi i już niewielka ilość alkoholu wyzwala w tobie odwagę do nawiązania kontaktu z twoim ex.  Piszesz sms-a, potem kolejne o treści: „Wiem, jak bardzo cię skrzywdziłam, ale  wróć. Wszystko ci wybaczę”….(wszystko kapslokiem, aby wiedział, że to ważne”).  Rozczulasz się w miejscach, które jednoznacznie kojarzą się z nim. Łzy same cisną ci się do oczu. Na dodatek złego wszędzie widzisz uśmiechnięte i obściskujące się pary, tylko twojej połówki brak. On jest wszędzie … taka psychoza. Generalnie nie tęsknisz za DUŻYMI RZECZAMI, jak seks, noce z exem, rozmowy o wspólnej przyszłości. Tęsknisz za tymi małymi, jak wyjście do klubu obok domu, smażenie karpia w Wigilię, gra w chińczyka. Brak ci nawet widoku jego kolorowych skarpet, które zawsze cię rozśmieszały.

W tym stanie ducha jesteś tylko maszyną, później staniesz się robotem, następny etap to powrót do człowieczeństwa i nowy początek. Niezbędnik porzuconej (lub po rozstaniu – jak kto woli) to lista kilku czynności do zrobienia przez następne dni po rozstaniu: umycie zębów, zjedzenie czegoś, prysznic i telefon do zaufanej osoby. Wszystko będziesz robić automatycznie jak robot – to ta faza pierwsza.

Jest tysiące poradników zajmujących się tematem rozstań: co należy zrobić, aby wyciągnąć się z tego stanu niemocy i bogatsza o doświadczenia pójść do przodu. Całkowite poświęcenie się pracy twórczej, zdrowe odżywianie, zadbanie o ciało na siłowni, gorący seks z kimś przypadkowym. Kto pisze te podręczniki??? Przecież po rozstaniu jest się w takim dole, że człowiek nie jest w stanie stworzyć czegokolwiek, nie mówiąc już o seksie. Jaka to przyjemność uprawiać seks z kimś, komu w kółko opowiadasz o swoim ex. Jedyna prawda, też z tych podręczników, jest taka, że tylko czas uleczy twoje rany.

Amerykańscy naukowcy odkryli, że rozstania zmieniają człowieka neurologicznie. Porównano scany mózgów ludzi, którzy właśnie zostali porzuceni przez partnera z ludźmi uzależnionymi od kokainy. Wyglądały podobnie, bo i to, i to jest uzależnieniem. I jak każdy uzależniony mamy dwa wyjścia: brnąć w nałóg (przeglądać codziennie jego zdjęcia, czytać po raz setny wiadomości tekstowe, wchodzić na jego profil na Facebooku, a nawet posunąć się do stalkingu) lub próbować z niego jak najszybciej wyjść poprzez pozostawienie przeszłości za sobą.

Znowu jesteś singlem – żadna nowość , w samej Warszawie jest ich kilka tysięcy…. Poradniki o rozstaniach  każą ci pokochać samą siebie, zrozumieć własne wnętrze i nauczyć się bycia szczęśliwą sama ze sobą. Szkoda, że nie radzą, jak to zrobić? Przecież każdy czuje się szczęśliwszy, lepszy i bardziej produktywny, kiedy kocha i jest kochany. Szczęśliwy związek daje ci prawdziwego życiowego powera. A tu jeszcze ten balast, że opuścił cię i jest szczęśliwszy z kimś innym. Zapomnij o poradnikach, radach przyjaciół. Potrzebujesz czasu, aby zrozumieć, że skoro odszedł coś było nie tak w waszym związku. Odchodząc nie zabrał kawałka ciebie, cały czas jesteś kompletna. Rozstanie jest jak ospa wietrzna – musisz przejść przez wszystkie etapy, aby w pełni wyzdrowieć. Nie ma lekarstwa, nie da się niczego przyspieszyć, więc daj sobie trochę czasu.

Lubisz ten materiał? Podziel się nim ze znajomymi:

Podobne artykuły

Odwiedź nas na Facebooku