// Opowiadania / Miłość wydeptana małymi kroczkami

Opowiadania

wdowiec, związek z wdowcem, miłość nieodwzajemniona
Miłość wydeptana małymi kroczkami

Stało się – on się żeni! Poinformował cię z nieskrywaną radością w głosie, a ciebie ta informacja ścięła z nóg. Po raz pierwszy w życiu cię zamurowało.  Świat na moment zatrzymał się, a ty miałaś nieskrywaną ochotę ewakuować się z niego. Przecież to nie tak miało być…

Udałaś, że cieszy cię ta wiadomość, ale chyba odczuł, że to ten rodzaj radości, kiedy twarz robi grymas zadowolenia, a dusza płacze. Serce pęka na milion kawałków. Właściwie, przyznaj, ono już pękło wcześniej. 

Pamiętasz doskonale ten dzień, gdy go zobaczyłaś. Najprzystojniejszy facet w kosmosie. Od razu znaleźliście płaszczyznę porozumienia. On był świeżo po śmierci żony. Wdowiec z trzyletnią córką, którą przyprowadził do twojego przedszkola.

„Nikola nie ma mamy” – powiedział. „Proszę nie traktować jej inaczej niż inne dzieci. Ona swojej mamy nie pamięta. Miała kilka miesięcy jak zmarła. Rak, bo takie ma pani pytanie na twarzy”.

Zrozumiałaś. Może nie potrafiłaś spojrzeć na temat braku bliskiej osoby oczami małej dziewczynki. Ale zrozumiałaś. Przed dwoma laty straciłaś męża. Białaczka. Jakaś ekspresowa. Od momentu diagnozy do śmierci wystarczyły tylko 4 miesiące.  Nie miałaś po nim nawet takiej pamiątki, jak ojciec Nikoli miał po jej mamie.  Ją, malutką, w której zapewne widział błękit oczu swojej zmarłej żony, bądź ciemne kręcone włosy. On był blondynem o zielonychh oczach.

Tobie życie napisało inny scenariusz. Pamiętasz słowa wypowiedziane przez lekarza: „Nigdy nie będzie pani miała dzieci”.  Rozpoczęłaś swoje życie z wyrokiem, bo dzieci kochałaś ponad wszystko. Dlatego zostałaś przedszkolanką.  Od zawsze chciałaś mieć ich troje, jak twoja mama. Idealnie byłoby dwie dziewczynki i chłopca. Córki dzieliłyby się szczegółami swojego życia, byłyby z tobą zawsze. A syn byłby twój przez jakieś pierwsze 15 lat życia, a potem zacząłby żyć własnym życiem. Tak jest z chłopakami. Wychowuje się ich dla kogoś innego. Jakiejś kobiety, która w przyszłości odbierze go w całości. Zawłaszczy.  Na to byłaś przygotowana. Nie byłaś zaś przygotowana na diagnozę lekarza. Przekonałaś się, że z wyrokiem można żyć. Nawet tym dożywotnim.

Mała była śliczna i niezwykle rezolutna. W dłoni trzymała z lekka przybrudzonego misia. Zapałałaś do niej matczynym uczuciem.  Jaką byłabyś wspaniałą mamą! – pomyślałaś.

Nie długo musiałaś czekać, aby zająć się wychowaniem małej Nikoli. Jej tata potrzebował kogoś zaufanego, komu mógłby zostawić małą pod opieką, kiedy szedł wieczorami do pracy. Zgodziłaś się, aby mu pomóc, bo Nikola, bo twoje niezaspokojone uczucia macierzyńskie, bo…. on.  Zajmowałaś się jego córką jak własną, w końcu czułaś, że zaczynasz znowu mieć rodzinę. Mała cię uwielbiała, jej tata lubił. Wyczuwałaś radość w jego głosie, gdy spotykaliście się w przedszkolu, jego domu lub twoim. Dzieliliście się wszystkimi informacjami z życia. Jak mąż i żona. Jak mała, jak w pracy, jakie macie plany… Traktował cię bardziej jak kumpla niż kobietę, potencjalną swoją kobietę. Brakowało bliskości. Nigdy nie przytulił, nie pocałował. Liczyłaś na to, że to się zmieni. Małymi kroczkami wydepczesz sobie ścieżkę do jego serca. Pokocha cię, tak jak ty pokochałaś dziecko jego i obcej ci kobiety, o której mówił, że była miłością jego życia.

Opowiadał ci o swoich nieudanych historiach miłosnych i szczerze cieszyło cię to. Dla ciebie był to znak, że jednak macie szansę, że w jakimś celu trafiliście na siebie, tylko on musi to zrozumieć. Bywało, że wieczory spędzałaś  w jego domu, bo on musiał iść do pracy, a jemu zależało, aby mała nie przebywała wyłącznie w obcych domach. Spałaś wtedy w jego łóżku, bo miał jedno. Nikola spała w swoim dziecięcym łóżeczku – nie było szans, aby położyć się obok niej. Pościel pachniała jego ciałem. Taki przyjemny zapach, którego brakowało ci, kiedy byłaś u siebie. Wtedy, śpiąc w jego łóżku, na jego poduszce wyobrażałaś sobie jak to by było, gdyby leżał obok. Przytulił cię swym muskularnym ramieniem, pocałował, pieścił twoje ciało pod przykryciem nocy.  Wyszeptał słowa, na które czeka każda kochanka.

Nagle zaczął rzadziej prosić cię o pomoc w opiece nad małą. Już nie dzwonił tak często jak przedtem. Jego życie znowu zostało owiane tajemnicą. Postanowiłaś zapytać, co u niego? Choć właściwie nie musiałaś. Na jego FB pojawiły się zdjęcia ładnej koleżanki z przeszłości. Oni razem, on u niej. Czasy liceum i pierwszych miłości. „Zakochałem się” – odpowiedział na jej pytanie. „Ona jest z innego miasta, 20 lat nie mieliśmy kontaktu. Aż tu nagle proszę, FB… taka niespodzianka. Czuję, jakbyśmy się znali od zawsze. Kocham tę kobietę i Nikosia też, jak prawdziwą mamę”.  

Poszło szybko. Po 3 miesiącach przeprowadził się do niej. Zabrał Nikolę z przedszkola. Obiecał, że będą dzwonić, ale FB mówił, że bardzo jest pochłonięty życiem z nową kobietą, aby poświęcać tobie tyle czasu, co przedtem.  Z rozpaczy postanowiłaś mu pokazać, co stracił. W Sylwestra dobrze się zabawiłaś ze znajomymi. Jeden z uczestników imprezy wykazywał wybitne zainteresowanie twoją osobą. Poddałaś mu się. Raz się żyje. Nie omieszkałaś wstawić kilka fotek z imprezy na FB, może zobaczy. Może zatęskni… Zobaczył, nie zatęsknił….

Zadzwonił do ciebie jakoś w kwietniu.

- „Żenię się” – powiedział podekscytowany. Chciał, abyś została jego świadkiem.
- „Gratuluję!, ale niestety nie mogę ruszać się z domu. Jestem w ciąży – niestety zagrożonej. Podróże do innego miasta nie wchodzą w grę.”
Miał milion pytań. Kto, kiedy, jak, gdzie.  I pytanie główne: Jak to możliwe? Przecież lekarze twierdzili, że nigdy nie będziesz miała dzieci?
Na moment znowu byliście sobie bliscy. On naprawdę cieszył się twoim szczęściem. 

Odłożyłaś słuchawkę gładząc się po brzuchu. Twoje przeznaczenie rosło w twoim ciele. Gdybyś z nim została, gdyby wtedy tylko zechciał, nigdy nie miałabyś dzieci, bo on już nie mógł ich mieć. Jego własna decyzja – zabieg 2 lata temu. Wyjawił ci to kiedyś w największej tajemnicy. 

SB

Lubisz ten materiał? Podziel się nim ze znajomymi:

Podobne artykuły

Odwiedź nas na Facebooku