// Rozstania / Jak to jest stracić miłość życia....

Rozstania

miłość, rozstanie, miłość życia
Jak to jest stracić miłość życia....

Mogę być tą, która uciekła. Mogę być tą, której tak naprawdę nigdy nie było w Twoim życiu i której nigdy nie będzie. Zawsze będę jednak tą, która miała wystarczająco dużo odwagi, aby powiedzieć Ci, jak się wtedy czuła i jak czuje się teraz. Zawsze będą tą, która cierpiała. Tą, z którą nie jesteś.

Straciłeś mnie, kiedy nagle Twoje wiadomości tekstowe stały się podejrzanie krótkie i oficjalne. Gdy mój telefon przestał dzwonić tak często, jak wcześniej. Kiedy na odpowiedzi czekałam wieki całe. Powoli więdłam jak kwiat, którego się nie podlewa.

Czułam, że krzyczę całą sobą, że coś jest nie tak, że coś się zmienia. Nikt, oprócz mnie nie słyszał tego wołania o pomoc. Powoli topiłam się we własnych myślach, a Ciebie tam nie było. Nie mogłam liczyć na Twoją pomoc, choć zawsze mówiłeś, że nie zostawisz mnie bez pomocy, że jesteś moim oparciem. Że miłość to obietnica, której głupio byłoby nie dotrzymać.

Straciłeś mnie, kiedy obietnice zostały złamane, a ja ciągle broniłam Ciebie. Kiedy "zawsze będę przy Tobie" nie było wystarczającym zapewnieniem, że będziesz  ze mną na dobre i na złe. Wystraszyłam się, że to tylko czcze słowa i nie można czynić żadnych obietnic do końca życia, bo to kawał czasu. Z gruntu wydawały mi się nierealne, a Ty kłamcą.

Byłeś kimś, komu wypłakiwałam się i kto pomagał mi wstawać, gdy upadałam. Tym,  z którym dzieliłam się radościami i smutkami. Mógłbyś być nim nadal, ale myślę, że nie będziesz i tak naprawdę nie byłeś. Może to taki mechanizm samoobrony?

Straciłeś mnie, kiedy mi wystarczyło to, co miałam, bo miałam Ciebie, a Ty chciałeś zrealizować swoje plany zawodowe. Niby dla nas i naszej przyszłości. Straciłeś mnie, gdy nie mogłam już dłużej wytrzymać tej zmiany i tego braku Ciebie.

Traciłeś mnie powoli, a najgorsze w tym wszystkim jest to, że to moja wina. Nie zrozumiałam. Nie potrafiłam zrozumieć, dlaczego nie rozumiem. Tego, że jesteś - tym jednym jedynym do końca, na dobre i na złe, dopóki śmierć nas nie rozłączy. Naszą śmiercią okazała się rozłąka z powodu Twojej nowej pracy. I mój strach...

Straciłeś mnie, kiedy każda piosenka Johnny'ego Legenda przypominała mi o Tobie. Gdy dni spędzane razem przestawały być po prostu dniami. Przechodziły płynnie w najwspanialsze wspomnienia, które pozostaną w mojej głowie na zawsze. Mogłabym każde z nich odtworzyć minuta po minucie, sekunda po sekundzie.

Teraz każde słowo, które piszę, krwawi jak moje serce. Ono rozpadło się na milion kawałków. Ciekawa jestem, czy da się je jeszcze jakoś posklejać? Zatraciłam się w Twoich oczach, uśmiechu i sposobie, w jaki mnie rozbawiałeś. Widzę Cię wszędzie, w każdej knajpie, do której chodziliśmy, w każdej części naszego domu. Tak, jakbyś nigdy nie odszedł.

Straciłeś mnie w momencie, kiedy przestałeś być częścią mojego świata. Stałeś się jego centralną częścią. Moim światem.

Straciłeś mnie , bo wszystko działo się za szybko. Przestalam mieć nad tym kontrolę. Nagle przestraszyłam się, że to Ty - Ty, na którego czekałam tak długo...

Nienawidziłam każdej sekundy, która oddalała mnie od Ciebie, każdej chwili, którą spędzaliśmy osobno, bo one kradły mi Ciebie. A miłość nie powinna wzbudzać nienawiści...  Nie powinna być czekaniem i cierpieniem. Najchętniej zamknęłabym Cię w klatce, abyś był tylko mój, na zawsze mój...

Straciłeś mnie w momencie, gdy pokochałam Cię całą sobą. Wystraszyłam się tego wszechogarniającego uczucia..... Próbowałam znaleźć kogoś lepszego od Ciebie, ale nie udało mi się... Bo nie ma nikogo lepszego... Wiem to na pewno.

Może kiedyś sie jeszcze spotkamy. Może tym razem będę gotowa na tą miłość, na to wszystko, co chciałeś mi ofiarować, na Ciebie...

Pamiętasz, co mi powiedziałeś w chwili rozstania: "Nikt tak pięknie nie mówił, że się boi miłości, jak ty.....". Miałeś rację....

 MB

Lubisz ten materiał? Podziel się nim ze znajomymi:

Podobne artykuły

Odwiedź nas na Facebooku