// Naszym zdaniem / "Pięćdziesiąt twarzy Greya" - a gdzie chemia?

Naszym zdaniem

relacje
"Pięćdziesiąt twarzy Greya" - a gdzie chemia?

14 lutego premiera ekranizacji "Pięćdziesięciu twarzy Greya". Czekamy z niecierpliwością, choć także z niekłamaną ciekawością. W końcu jakiś czas temu gruchnęła wiadomość, że pomiędzy dwójką głównych aktorów: Dakotą Johnson i Jamie Dornanem nie ma chemii!

Dla mnie wiadomość porównywalna z komentarzem Vivien Leigh przed premierą "Przeminęło z wiatrem", kiedy to stwierdziła, że całowanie z Clarkiem Gable było straszne, bo najnormalniej w świecie nieprzyjemnie pachniało mu z ust. Komentarz ten wraca do mnie, jak bumerang, gdy tylko widzę "Przeminęło z wiatrem". Jeden głupi komentarz zabił moją miłość do filmu, który swego czasu oglądałam kilka razy. Do momentu dogrzebania się do komentarza, bo rzecz miała się w zeszłym stuleciu.

Ale powróćmy do Dakoty i Jamiego. Wiadomość o braku iskry pomiędzy tą dwójką, przynajmniej w moim przypadku, zadziałała, jak sprytnie ukryty anty-PR. Każdy fragment z planu filmowego śledzę pod kątem tej iskry. Jest, czy nie? Będzie wielki sukces, czy wielka klapa? Obawiam się, aby to nie było "Pięćdziesiąt sposobów spieprzenia skądinąd dobrego scenariusza filmowego". Śledzę trasę promocyjną filmu i faktycznie brak mi tej iskry pomiędzy naszą Aną i Christianem. Wyglądają raczej na dwójkę, która za sobą nie przepada. Język ciała mówi sam za siebie. Zresztą Dakota ma ciągle taką samą minę, jakby była naszpikowana botoksem.

 

Pamiętacie film "Pamiętnik" z Ryanem Goslingiem i Rachel McAdams? To film, który można oglądać w kółko i marzyć o takiej miłości, jak jest tam przedstawiona (dajcie znać, że nie jestem sama!). Może "Pięćdziesiąt twarzy Greya" da nam też mnóstwo emocji, ale pewnie w zupełnie innym stylu. W końcu w "Pamiętniku" mamy romantyczną miłość, a w Greyu mnóstwo ma się dziać w sypialni. Miłość taka trochę perwersyjna, o której ponoć każda z nas marzy gdzieś głęboko. Tu bym się spierała, czy chodzi tylko o te ukryte pragnienia (biczowania, przywiązywania, uległość itp), czy o faceta - Greya, który jest jak grecki bóg, inteligentny i mega bogaty, więc może realizować wszystkie marzenia swojej wybranki, szczególnie, jeśli ta pochodzi z ludu, więc hipotetycznie mogłaby nią być każda z nas:-). Taka współczesna opowieść o Kopciuszku - od dzieciństwa o tym marzymy. Tylko wtedy to był bogaty książę, a teraz dodatkowo książę, który wie, co nas uszczęśliwi w sypialni.

Powracając do "Pamiętnika", pomiędzy Goslingiem i McAdams też nie było chemii, szczerze się nienawidzili. Gosling był  wtedy wielką gwiazdą, ona nieznaną nikomu aktoreczką o niezwykłym dziewczęcym uroku. Sceny miłosne w ich wykonaniu to mistrzostwo świata. Pamiętacie pocałunek w deszczu? Tak zagrali, że znane nam przysłowie: "od miłości do nienawiści jeden krok", tu spełniło się odwrotnie. Zostali na kilka lat parą. Potem Gosling związał się z Eve Mendes, ale ja i tak uważam, że bardziej pasowała do niego Rachel. I to "nienawidzę Cię"... Genialne w tym filmie. 

"50 twarzy Greya" to film o krępowaniu, dominacji i uległości. Może ten "brak chemii" to sprytny zabieg marketingowy, abyśmy z ciekawością obserwowali każdy ruch Jamiego i Dakoty, każdy dotyk, każde spojrzenie. Może to 50 niesamowitych twarzy Greya.. Niespodzianek przygotowanych dla nas przez producentów.

Jedno tłumaczyłoby Jamiego. Jest mężem Amelii Warner i tatą 9-miesiecznego bobasa, więc jest najnormalniej w świecie zmęczony nieprzespanymi nocami. Jak ma się interesować Aną, czyli Dakotą? Ocenimy tą chemię, bądź jej brak już 14 lutego. Czy także obawiacie  się braku chemii i tego, że film będzie 50 twarzami niezłego rozczarowania?

SK

A oto zwiastun:

 

Lubisz ten materiał? Podziel się nim ze znajomymi:

Podobne artykuły

Odwiedź nas na Facebooku