// Miłość / Nie wódź mnie na pokuszenie...

Miłość

relacje damsko-męskie
Nie wódź mnie na pokuszenie...

Poznałeś ją kiedyś. Wydawałoby się wieki temu. Jesteście ze sobą już tak długo, że nie sposób wyobrazić sobie nawet innej sytuacji. Nie widzisz na jej miejscu żadnej innej kobiety. Tylko ona. Wasz związek tryska wszystkimi możliwymi kolorami. Jest cudownie, doskonale. Mimo tego, że raz na jakiś czas zdarzy się okres monotonii trwacie przy sobie, chcecie trwać i nie przewidujecie żadnych zmian. Tylko, czy tak jest naprawdę? Wmawiacie sobie, i jest w tym olbrzymia ilość najszczerszej prawdy, że tak. Że jest to prawda.

Świat nie jest idealny. Nie ma idealnych związków. Te, na pierwszy rzut oka idealne, bardzo szybko kończą się w dramatyczny sposób. Nie ma nic idealnego. Zawsze znajdzie się jakieś "ale"... Czy to źle? Nie, absolutnie nie jest to nic złego. W najlepszym związku, zarówno kobieta jak i mężczyzna pozwalają sobie czasem na odpłynięcie w wyobraźni do innej kobiety lub innego faceta. Poświęcają odrobinę swoich myśli komuś innemu. Tych intymnych myśli, gorących. W tym także nie ma nic złego do czasu, kiedy nie zacznie zajmować to większości umysłu i nie zostanie w to zaangażowana zbyt duża część uczuć. Wtedy pojawia się problem.

Długotrwały związek, świat który uznałeś za doskonały zaczyna Cię delikatnie rzecz ujmując irytować. Zaczyna Ci przeszkadzać, że najbliższa osoba zbyt często powtarza jakieś słowo, nawet to najważniejsze -"Kocham"... Zaczyna być ciasno. Powoli oddalasz się... Bliskość i intymność tak uwielbiana do niedawna nie sprawiają Ci już żadnej przyjemności. Stają się obowiązkiem... Myślisz, odpływasz do niej lub do niego. Osoby, którą uważasz za lepszą, ciekawszą coraz bardziej... Jeżeli jest to tylko wytwór Twojej wyobraźni, to można sobie nawzajem pomóc... Jeżeli jest to ktoś istniejący w świecie rzeczywistym to będzie ciężko. A jeśli jego lub ją znasz to niedługo cały Twój świat zacznie wyglądać zupełnie inaczej. Nic absolutnie nie będzie takie samo. Wszystko zależy od tego, co wybierzesz.

Nawiązywanie kontaktu z nawet przelotnie poznanymi osobami, w dzisiejszych czasach nie jest wcale trudne. Wszelkie fejsbuki, twittery, czaty i inne społeczności internetowe wręcz krzyczą Ci do ucha NAPISZ. Wystarczy tylko imię i nazwisko i nie ma problemu. Prędzej, czy później będzie się działo. Finisz będzie na pewno dla kogoś bolesny. Dochodzi do Waszego spotkania: Twojego z obiektem Twoich fantazji, z Twoim ideałem. Miło, pięknie i cudownie. Zapominasz o tym, że ktoś czeka na Ciebie w domu, że właśnie w tej chwili robi coś specjalnie dla Ciebie. To, co wiedziałeś do niedawna i traktowałeś jako pewnik zniknęło z Twojej świadomości. Teraz istnieje tylko Twój nowy obiekt zainteresowania. Nic i nikt więcej...

Spotkaliście się już kilka razy. Wasze spotkania przestały mieć charakter pogawędek przy kawie, czy herbacie. Weszliście i to dość szybko w bardzo intymną strefę. Oszukujesz wszystkich dookoła. Trwasz w swoim starym oficjalnym związku, ale intensywnie udzielasz się także trochę obok. Równolegle. Stworzyłeś sobie dwa równoległe światy. Można tak żyć, oczywiście. Zaczynasz jednak mieć dylemat: Kogo wybrać? A może nie ma pytań, tylko jest lęk? Albo jeszcze inaczej . Nie ma ani pytań, nie ma lęku, jest przyzwyczajenie? Co wybierzesz? Wiesz, że tak, czy inaczej kogoś skrzywdzisz. Już skrzywdziłeś, cały czas nieświadomie dręczysz ... Musisz wybrać. To jest najlepsze, co możesz zrobić. Choćby z szacunku dla kogoś, z kim spędziłeś kilka chwil swojego życia. Jeżeli zmaterializowany obiekt Twoich westchnień jest tym kimś, na kogo czekasz całe życie i jesteś pewny, że działa to w obie strony, wybór jest prosty. Wybierzesz to, co szczerze czujesz i będziecie szczęśliwie żyli, czego nie można pewnie powiedzieć o Twojej dotychczasowej "drugiej połówce". Zanim się pozbiera minie z pewnością trochę czasu. Chwila, w której będziesz wszystkich zainteresowanych uświadamiał o swoim wyborze, będzie jedną z najmniej przyjemnych w Twoim życiu, ale cóż. Może to wszystko jest tego warte. A co, jeżeli tylko Ci się wydaje, że to, co było do tej pory nie było tym, czym być powinno? Co, jeśli jesteś tylko zauroczony, a nowy ideał osłabił Twój zmysł postrzegania rzeczywistości? Jeżeli dałeś się tylko sprowokować i zostałeś wciągnięty w jakąś grę, zabawę...? Na horyzoncie widać już pierwsze oznaki Armagedonu... Ty tego nie widzisz, w końcu jesteś przy swoim ideale...
Ockniesz się później...
Na gruzach, zgliszczach... Nie ma powrotów...
Chyba, że zdarzy się cud i ktoś zdejmie z Ciebie piętno tego Prometeusza...(http://www.milosctopasja.com/artykuly/pelny/314/prometeusz) i pozwoli Ci żyć...

BN

Lubisz ten materiał? Podziel się nim ze znajomymi:

Podobne artykuły

Odwiedź nas na Facebooku