// Ona / Jestem niezależna, ale wciąż chcę być rozpieszczana

Ona

ona, jestem niezależna
Jestem niezależna, ale wciąż chcę być rozpieszczana

Tylko dlatego, że mogę zmienić olej w swoim samochodzie nie znaczy, że nie podoba mi się gdy mężczyzna otwiera przede mną drzwi. Na moje 18-te urodziny odwiedziłam salon tatuażu i przekłułam sobie pępek - sama. W tym samym roku przeniosłam się 600 km od domu rodziców do miejsca, w którym nikogo nie znałam. Mam magistra sztuk pięknych, pomimo, że wszyscy odciągali mnie od tych studiów.  Zrezygnowałam z doktoratu, aby zajść w ciążę. Chodzi o to, że to JA podejmuję swoje decyzje. Jestem niezależna.

Ta niezależność ma też inny wymiar. Mogę sama otworzyć drzwi, mogę sprawdzić olej w silniku własnego auta czy też podejmuję moje własne hippisowskie decyzje dotyczące moich dzieci. Trzymam się ich nawet jeśli oznacza to karmienie piersią w miejscu publicznym. Jestem samotną, pełnoetatowa mamą. W domu ubieram spodnie dresowe i ze szklanką wina w dłoni planuję nowy biznes: bycie niezależną pisarką. I zrobię to, wkrótce! Po swojemu.

Jest takie powszechne przekonanie, że gdy jesteś niezależna to ​​unikasz wszystkich mężczyzn i profitów z tym związanych lub oznacza to , że uzależniłaś się od kogoś. Podejmowanie samodzielnych decyzji nie należy już do Twoich trosk codziennych, ale za to masz wymasowane stopy. Coś za coś…. Dwoistość tej sytuacji jest szkodliwa dla wszystkich kobiet. Powoduje, że mają nierealne oczekiwania, co z kolei ma negatywny wpływ na ich poczucie własnej wartości i zdolności do samorealizacji. Kobiety mogą być i niezależne i zaopiekowane w tym samym czasie.

Kiedy myślimy o niezależnej kobiecie przychodzi nam go głowy Demi Moore w filmie „G.I. Jane” , gdzie silna i niezależna kobieta wspina się po drabinie sukcesów zawodowych w wojskowej hierarchii. Niezależne kobiety według wielu na ogół nie mają dzieci, chyba że to samotne matki, i nigdy  nie mówią ‘nie’ stereotypowo męskim zajęciom, jak mocowania umywalki, instalacja żarówki czy choćby niezwykle skomplikowane w męskiej kategorii prac do wykonania: wynoszenie śmieci. W życiu współczesnej G. I. Jane nie ma miejsca na faceta, chyba, ze biega on za nią w bałwochwalczym pędzie i z językiem na brodzie. Jane śpi z nim czasami, ale tylko po to, aby po zaspokojeniu swych żądz i potrzeb wykopać go z lóżka. Ona wie czego chce.

Z drugiej strony mamy kobiety niezdolne do życia samodzielnie. Do przyjęcia na swe barki podejmowania ciężkich, życiowych decyzji, jak choćby kolor lakieru do paznokci albo co więcej wybór porannej kawy: biała z cukrem, czy też słodzona z mlekiem. W tym przypadku oczekuje się od kobiety, aby była skromna i uległa, zawsze zgadzała się z opinią męża/partnera. Najlepiej, aby każde wypowiadane przez nią zdanie zawsze poprzedzone było zaimkiem: „MY”: My myślimy, my robimy, my mamy takie zdanie na taki temat a nawet my jesteśmy w ciąży. Ale to on, samiec odniósł sukces zawodowy i to on, mężczyzna zapewnia „nam” byt... Jeśli kobieta tak nie postępuje a dodatkowo mężczyzna w jakiś dziwny do zrozumienia sposób pomaga jej w pracach domowych albo przy dzieciach, to równie dobrze mógłby się zgiąć wpół, wypiąć... i zakomunikować światu, że zmienił orientację seksualną.

Jest wiele sposobów, aby stać się kobietą niezależną i równie wiele jak być tą, która woli być zależna od swego partnera. Tylko dlatego, że mogę zmienić olej w silniku mego samochodu nie oznacza, że nie podoba mi się gdy mężczyzna otwiera przede mną drzwi. Doceniam, że mężczyźni wstają z krzeseł gdy wchodzę do pokoju. Lubię, aby zwracano się do mnie "proszę pani". Kiedy mężczyzna oferuje pomoc w niesieniu moich ciężkich rzeczy to mu je przekazuję z chęcią. I nie trzeba być modelką lub zepsutą córką milionera, aby doceniać gesty uprzejmości. Pójdę dalej! Lubię być z mężczyzną, który o mnie dba. Pozwala mi spać, podczas gdy on dogląda dzieci. Nakłada peeling na moje stopy. Masuje i głaska moje plecy. Robi wiele innych stereotypowo niemęskich rzeczy, których tutaj ze względu na skromność wspomnieć nie mogę. Często zdarza się, że daje mi prezent bez powodu. Biżuteria, bielizna, kwiaty. Tylko dlatego, że chce i może.

Te wszystkie gesty nie mają nic wspólnego z moją niezależnością. Nie naruszają jej w żaden sposób. Mam własny samochód, własny telefon komórkowy z umową na moje nazwisko. Po równo dzielę koszty utrzymania domu, w odróżnieniu od wielu kobiet.  Teoretycznie sama mogę zmienić opony w aucie. Wypowiadałam się w lokalnej stacji radiowej podczas audycji dotyczącej stosunków polityczno-gospodarczo-demograficznych i zostałam nazwana hipokrytką i rasistką. Skrytykowano moje artykuły, które były niewygodne dla „władzy opiniotwórczej”. Jestem otwarta na tematy dotyczące chorób psychicznych, zwłaszcza depresji poporodowej i nigdy nie wstydziłam się szczegółów na temat koktajlu leków, która utrzymują mnie przy życiu. Mój mąż nie ma nic wspólnego z żadną z tych rzeczy. Uwielbiam to, że myje mi włosy, masuje stopy i plecy. Potrzebuję i uwielbiam nasze nocne przytulania, ale to nie powstrzymuje mnie od wygłaszania własnego zdania.

Jestem niezależna, ale to nie znaczy, że nie chcę być rozpieszczana. To nie znaczy, że nie chce mężczyzny w swoim życiu. I to nie znaczy, że maja to być wyłącznie moi synowie. Nota bene, niech oni mnie lepiej tytułują: „Pani matko”;-). Uprzejmość, wzajemny szacunek, miłość i niezależność, autonomia nie wykluczają się nawzajem. Powiem Wam….. Jestem niezależna, nawet bardzo i chcę być rozpieszczana. I to bardzo.... Pocałunek

AS

Lubisz ten materiał? Podziel się nim ze znajomymi:

Podobne artykuły

Odwiedź nas na Facebooku