Coaching
Motywacja zewnętrzna towarzyszy człowiekowi praktycznie cały czas. Szczególnie w czasach, gdy wirtualny świat stał się naszym światem rzeczywistym. Co druga osoba z grona moich znajomych i bliskich ma konto na Facebooku. Co trzecia zamieszcza regularne posty i zdjęcia. Zebrane lajki i komentarze są dowodem tego, że robimy coś fajnego. Ostatnio czytałam gdzieś, że istnieje już nawet choroba – lęk przed brakiem lajków na Facebooku. Lajki, pozytywne komentarze utwierdzają nas w przekonaniu, że idziemy dobrą drogą. Jednocześnie wyznaczają trendy w zachowaniach innych: gdzie jeść, co nosić, czym jeździć, czego się uczyć, jak wyglądać, co robić, w co wierzyć. Krótko mówiąc – widok lajków na czyjejś tablicy może sprawić, że sama zechcę coś robić. Jechać w góry, zmienić kolor włosów, pójść na studia. Motywacja zewnętrzna pełni ogromną rolę w naszym rozwoju. Jest podstawą. Zauważam to, jako coach. Moi klienci często zaczynają rozmowę od „Zobaczyłem”, „Usłyszałem”. Jest PSTRYK w głowie – ktoś niechcący zapalił w niej żarówkę. Nagle zaczynamy biegać, uczyć się nowego języka, przestajemy jeść mięso. Super. Tylko, widzicie, z tym rodzajem motywacji jest tak, że w pewnym momencie dany motywator staje się dla nas mało atrakcyjny. Wyczerpuje się. I siadamy. Krzyżujemy ręce na piersi, dając światu do zrozumienia – STOP: więcej nie chcę, nie zrobię. Wyczerpanie atrakcyjności czynnika motywacyjnego przejawia się następująco:
- Mówisz: nie mam siły, czasu, ochoty, zmieniłem się, jednak to nie jest fajne.
- Tak naprawdę myślisz: nie chce mi się już.
I masz do tego prawo. Motywacja zewnętrzna jest motywacją krótkodystansową. Jeśli nie odnajdziesz prawdziwej przyczyny, dlaczego chcesz coś robić i dlaczego sprawia Ci to przyjemność, w pewnym momencie przestanie Ci się chcieć. Będziesz to zasłaniać tekstami w stylu: nie mam czasu, jestem zmęczony, chory, nie teraz, za dzień, dwa, źle się czuję, nie mam pieniędzy, mam inne sprawy na głowie, ale tak naprawdę po prostu brakuje Ci odwagi, by rzec magiczne NIE CHCE MI SIĘ.
Ostatnio koleżanka zapytała mnie w wiadomości, jak udaje mi się robić tyle i mieć tyle energii. Takich pytań dostaję w tygodniu sporo. Jak zrobić, żeby się chciało? Bo większość ludzi chce, ale jest tyle rzeczy po drodze, że sama chęć nie wystarczy. I ja tak sobie myślę, że klucz tkwi tylko i wyłącznie w motywacji. Dzisiejszy świat zmusza nas do tego, byśmy się rozwijali. Żyli zdrowo, biegali, jedli kiełki, chodzili na szkolenia do Grzesiaka, czytali mądre książki, znali „Sekret”, niedziele spędzali w teatrze, medytowali. A może nie każdy, kurczę, chce? Przychodzą do mnie ludzie na sesje coachingowe i słyszę cele, jak z podręcznika „Miej idealne życie”. Chcą więcej zarabiać, dostać awans, rozwijać umiejętności, które mają od podstawówki zdiagnozowane. Precyzyjnie określają te cele na jednym wydechu. Dopiero później okazuje się, że te cele są tak naprawdę inne. Że te cele zewnętrzne, jak zwykłam je nazywać, są celami bardzo często innych ludzi. Odzwierciedleniem ich oczekiwań. Niezwykły jest moment, gdy coachie odkrywa swój prawdziwy cel. Miałam kiedyś klienta z dobrej firmy, pracownik wysokiego stanowiska, menedżer. Wiecie, jaki cel ukrył pod płaszczem chęci rozwoju osobistego (Boże, jakże drażni mnie ten rozwój osobisty wymuszony na biednych ludziach!)? Otóż chciał grać na trąbce. Chciał się tego nauczyć. To dawało mu szczęście. Moment, gdy odkrył to na sesji był tak magiczny, że jeszcze dziś mam na rękach ciarki, gdy o tym piszę po kilku latach.
Prawdziwa, podskórna wewnętrzna motywacja jest dla odważnych. Dlaczego? Bo przede wszystkim należy zacząć od tego, żeby wymienić te wszystkie rzeczy, które robimy, żeby zadowolić innych, zadowolić własne poczucie przynależności społecznej, zabezpieczyć swój obraz, jako fajnego gościa. Jeśli czegoś nie robisz, albo robisz to z poczuciem niechęci, znużenia, to może warto powiedzieć sobie i innym, że wcale nie masz na to ochoty? Tak, najtrudniej przyznać się przed samym sobą. Świat wymusza na nas perfekcyjność, dążenie do wielu celów, ambicjonalne podejście do życia. Weź tu w tym wszystkim powiedz, że nie masz ochoty. Trudne. Wiem. Ale lepsze, niż życie w kłamstwie. Brak prawdziwej, wewnętrznej motywacji oznacza jedynie stratę czasu i nerwów. Zatrudniłam się kiedyś w pewnej firmie, jako trener. Nie podobała mi się ani załoga, ani metody pracy. Znosiłam to, bo przecież pieniądze. Aż któregoś dnia obudziłam się rano i nie poszłam do pracy. Wiedziałam, że to koniec. Nie miałam żadnej wewnętrznej motywacji, by dalej dać się okradać upływowi czasu z energii. Piszę o tym, żebyś wiedziała, wiedział, że brak wewnętrznej motywacji decyduje o tym, że ostatecznie czegoś nie robisz, nie kończysz, albo że robisz to byle jak. Przez kilka lat podejmowałam próby odchudzania – ostatecznie zwyciężał efekt jo-jo i KFC. Dlaczego? Bo nie miałam wewnętrznej motywacji. Słomiany zapał, chwilowa fascynacja życiem fit. Zachłystywałam się tym, co inni robią – robiłam to samo. I za chwilę wracałam do starych nawyków. Dopiero narodziny córki sprawiły, że zyskałam wewnętrzną motywację. Bo chcę być mamą, laską. Mamą w mini i na obcasach. Mamą na rolkach. Super piękną mamą. Chcę żyć długo i zdrowo dla własnej przyjemności patrzenia na to, jak zdrowo rośnie moja pociecha.
Motywacja z zewnątrz jest jak paliwo słabej jakości. Pojedziesz, ale zniszczysz sobie silnik przed metą. Jeśli zasilasz się odpowiednio od środka, dotrzesz w swoim tempie, szczęśliwie.
Życie jest zbyt krótkie na spełnianie życzeń innych. Zacznij spełniać swoje. W przeciwnym wypadku znów zamkniesz rok podsumowaniem tego, co Ci ponownie nie wyszło. Po co Ci lista celów, których nie osiągniesz nigdy? Znajdź jeden, który jest dla Ciebie cholernie ważny. Wiesz, dlaczego nie chudniesz? Nie wyjechałaś jeszcze na Sycylię? Nie napisałaś książki? Bo nie chcesz tego tak naprawdę. Nie ma w tym nic złego. I nikt Cię z tego nie będzie rozliczał. Zrzuć balast celów, na których wcale Ci nie zależy. Zacznij szukać tego, co jest ważne.
Agata Sosnowska
______________________________________________________________________________________________________________________________________
Podobne artykuły
-
Warto się przyjrzeć temu, co nas spotyka. Zastanowić się nad tym, z czego bierze się w naszym życiu ból, nieszczęście. Dzięki temu może łatwiej przyjdzie nam...
-
Te książki pozwoliły mi odkryć siebie, dokonać ważnych i dobrych rewolucji oraz określić na nowo swoje cele i pragnienia. To te książki polecam, wykorzystuję...
-
Zarządzanie sobą w czasie w umiejętny sposób to sztuka. Warto poświęcić jej uwagę, jeśli chce się osiągnąć swoje życiowe zamierzenia – mniejsze i większe. Ma...
-
Możesz w życiu poruszać się po omacku. Nie korzystać z żadnych planów działań. Będzie, co ma być. Raz kozie śmierć. Albo w tę, albo w tamtą stronę. Martwić s...