// Rozstania / Zrozumiałam, że musisz odejść, bo mnie zniszczysz

Rozstania

rozstanie, poniżanie, chora miłość, koniec
Zrozumiałam, że musisz odejść, bo mnie zniszczysz

Myślałam, że będę strasznie cierpieć. Że moje serce nie poradzi sobie z utratą ciebie. Albo jeszcze gorzej – przestanie w ogóle bić.
Myślałam, że bez ciebie przestanę w ogóle istnieć. Ty i ja – jedna dusza w dwóch ciałach… Pamiętasz? Kiedy to było…. Myślałam, że bez ciebie świat przestanie istnieć. A ja będę zagubiona i zdezorientowana. 

Wyobrażałam sobie, że wyleję z siebie hektolitry łez, w dzień kiedy odejdziesz. Pamiętam ten dzień, kiedy po raz pierwszy płakałam przez ciebie.  Łzy spływały po mojej twarzy, a ty siedziałeś naprzeciwko jakbyś tego zupełnie nie widział.  Taki obcy, a przecież do niedawna taki bliski ktoś.  Nie tego oczekiwałam… Moje pierwsze łzy spowodowane przez faceta – pierwsze czerwone światło, które się zapaliło. Zlekceważyłam….

I nadszedł dzień, kiedy to wszystko zrozumiałam. Setki historii z naszego wspólnego życia poukładały się w jedną całość jak puzzle. Tego dnia odetchnęłam z ulgą.  Zrozumiałam, że tak musiało się stać. Jasność sytuacji. Spokój. Zrozumienie. Ulga. Wielka ulga, że to w końcu poczułam.

Już cię nie potrzebuję. Już nie potrzebuję twojej opinii o mnie. Twojej akceptacji, twoich komplementów, albo raczej ich braku. Nie potrzebuję twojej krytyki i potępienia.  Ciągłego porównywania mnie z innymi i pokazywania, jak mało jestem warta. Nie potrzebuję twoich oczekiwań, których nigdy nie byłabym w stanie spełnić. 

Nie potrzebuję poniżania mnie, ciągłego szukania mojej winy, głupich kłamstw, bezsensownych tłumaczeń.  Twoich ukrytych romansów i komplementowania innych kobiet, jak ja bym zupełnie nie istniała. Ciągłego niezadowolenia, cokolwiek bym nie zrobiła.

Nie potrzebuję twojej niby-miłości, uwarunkowanej milionami wymagań i znaków zapytania. Myślałam, że potrzebuję cię jak powietrza do życia. Wiesz, co … myliłam się.  Okazało się, że bez powietrza można żyć. Zresztą nigdy nie byłeś dla mnie powietrzem, tylko  kimś, kto je zatruwał.

Myślałam, że nigdy nie pozwolę ci odejść. Pozwoliłam. Nawet sama cię o to poprosiłam. Powiedziałam tylko: „Wiesz co, to nie ma sensu. Rozstańmy się. Nie chcę z tobą być.”…. Do dziś nie wiem, jak się na to zdobyłam.

Myślałam, że będę tęsknić za tobą. Nie tęsknię. 

Ty pozwoliłeś mi zrozumieć, kim jestem i czego pragnę w życiu.  A czego nie chcę. 

Jestem kimś więcej, niż te wszystkie kłamstwa na mój temat, które mi powtarzałeś każdego dnia. Jestem kimś więcej, niż to twoje spojrzenie z pobłażaniem, kiedy mówiłeś o mnie. Szczególnie, czego ci we mnie brakuje. Jestem kimś więcej niż tą bezwartościową osobą, którą próbowałeś ze mnie zrobić. Jestem ponad tymi wszystkimi metodami, którymi próbowałeś mnie złamać. Wdeptać w ziemię. Uczynić rozżaloną i godną pożałowania. Taką chciałeś mnie widzieć, aby łatwiej było ci szukać dalej. Kogoś lepszego, bo przecież ja już byłam tylko zabawką, która się znudziła i której potrzebowałeś się pozbyć. Ludzki z ciebie pan!

Nie zauważyłeś jednego. Ja jestem wojowniczką. Jestem silna i niezniszczalna. Jestem odważna i mądra. Mam delikatną duszę, ale serce lwicy. Mnie nie pokonasz… Chwilowe zwycięstwo nade mną nie dało ci wygranej w tej naszej wojnie. Upadłam na moment porażona siłą twojej obojętności i ciągłym ściąganiem mnie w dół…. Nigdy wystarczająco dobra, ładna, mądra…. Według ciebie.

Jestem kreatywna, mądra, zabawna, pełna niezrozumiałego dla ciebie humoru, empatyczna, odważna, wyrozumiała i wybaczająca. Ale nie zapominająca. Nigdy.

Jestem wszystkim tym, czym ty nigdy nie będziesz. W całym swoim jestestwie. Jestem boginią. Powinieneś był mnie nosić na rękach. Chociażby za to, że zjawiłam się w twoim życiu i zrobiłam w nim porządek. Dałam ci to, czego nikt inny ci nie dał i nie da. Całą siebie. Zaprosiłam cię do mojego życia, a ty zrobiłeś w nim totalny rozgardiasz.

Dałam ci wszystko. Ty dałeś mi w zamian nic, zero, gówno. Do dzisiaj mam do siebie pretensje, że pozwoliłam komuś dać mi NIC za WSZYSTKO, jakie mu ofiarowałam. Za całą siebie i mój świat podany na dłoni. W pewnym momencie pomyślałam, że naprawdę jestem zerem. Tak jak mi to od jakiegoś czasu powtarzałeś. W porę przyszło opamiętanie. Jakieś przebudzenie last minute.

Dojrzałam do tego, aby zrozumieć,  że mnie niszczysz.

Dojrzałam do tego, aby zrozumieć, że musisz odejść, bo zależy ci na tym, abym upadła i się nie podniosła. Zrozumiałam, że nigdy mnie nie kochałeś, a tylko konsekwentnie niszczyłeś.

Nie chcę ciebie nigdy więcej. Zostań tam, gdzie jesteś. Już cię nie potrzebuję. Jestem wolna. W końcu.

Lubisz ten materiał? Podziel się nim ze znajomymi:

Podobne artykuły

Odwiedź nas na Facebooku